Nigdy bym nie przypuszczał że dzień w pracy może być tak fajnym dniem,że wrócę do domu taki szczęśliwy.Nie lubię swojej pracy,ona sama w sobie nie jest taka zła,tylko irytują mnie klienci którzy nie są za bardzo wyrozumiali.Miałem popołudniówki wstałem o 10 ogarnąłem się pojechałem na miasto pózniej wsiadłem w autobus,który zawiózł mnie pod ukochaną pracę.Dzień jak co dzień wszedłem,przebrałem się spojrzałem ooo jakieś 2 nowe dziewczyny,szczególnie jedna z nich zwróciła moją uwagę,jej długie ciemne włosy i duże piwne oczy.Dostałem kilka zadań od kierowniczki lecz na niczym nie mogłem się skupić czułem jej wzrok na sobie,uśmiechała się więc odwzajemniałem uśmiech,co innego mi pozostało robić ;p (jeszcze wtedy nie wiedziałem,że ta dziewczyna już nie długo stanie się częścią mnie).Nie byłem jednym z tych odważnych gości którzy załatwiają to szybko "Siema,podobasz mi się.Dasz mi swój numer?" To ona zrobiła pierwszy krok,podeszła i zagadała nie pamiętam o czym gadaliśmy wiem że wciąż się śmieliśmy,poszliśmy na śniadanie,przegadaliśmy je "rozmowa o moim bracie" nigdy jej nie zapomnę ;p Przechodziłem patrze a ta śmieje się do jogurtów xD
-Śmiejesz się do jogurtów? zapytałem
Ale nie otrzymałem odpowiedzi,uśmiechnęła się tylko .Do końca dnia nie myślałem o niczym innym nawet o tym że jestem w pracy i fajnie by było gdybym już mógł wracać do domu,ten dzień mógłby trwać latami,myślałem tylko o niej.Chyba było widać że mi się podoba,bo kierowniczka podeszła i zapytała:
-A co Ty taki szczęśliwy jesteś?Chodzisz gwizdasz, noooo która Ci się podoba :>?
Jedna była zaprzeczeniem drugiej,pierwsza ogarnięta,bystra,śliczna, druga wyglądała jak głowna bohaterka filmu "brzydula" miotły nie potrafiła nawet dobrze trzymać ;p kosmitka nasza xD Dzień się kończył,one już wychodziły ja musiałem jeszcze zostać,poszedłem z kierowniczką je zaprowadzić do drzwi (a u nas jak się wyjdzie to jakieś 4 kroki i kończy się murek i to dosyć wysoki)a co zrobiła kosmitka?
-To ja lecę,autobus mam za chwilę (nie zauważyła że murek się kończy)zaczęła biec,jak jebła z tego murku hahahaha nigdy tego nie zapomnę,nie mieliśmy siły zapytać czy nic jej nie jest.To tak zabawnie wyglądało :D Położyliśmy się ze śmiechu.Kosmitka też była-jest fajną dziewczyną.One poszły my nie mogliśmy ogarnąć,do końca dnia zagwarantowała nam dobry humor :D Wróciłem do domu i myślałem tylko o jutrzejszym dniu,miałem nadzieję znów je-JĄ zobaczyć.Zakochałem się,pierwszy raz w życiu.Szkoda że przez swoją głupotę wszystko zepsułem,ale o tym kiedy indziej.Następnego dnia kosmitka podeszła i zapytała czy bym nie przeszedł się z nimi na piwo bo dziś są tu ostatni dzień,a chciały by utrzymać kontakt.Odpowiedziałem że spoko,prosiła o numer,zapomniałem o tym.Wychodziły już ale złapałem je w ostatniej chwili ;)
sobota, 29 września 2012
piątek, 28 września 2012
Nowe miejsce
Wszystkie najlepsze wspomnienia zostały tam,w starym opuszczonym bloku po którym nie ma już śladu.Teraz stoi tam willa faceta,który wykupił nasz kawałek ziemi od miasta.To nie był tylko jakiś zwykły kawałek ziemi,to nie był tylko jakiś stary budynek nienadający się do użytku.Dla mnie i dla moich kumpli to było wszystko to co posiadaliśmy.To była nasza ukochana 2 piętrowa kamienica w której skrywaliśmy tyle tajemnic i wspomnień.Tam się wszystko zaczęło,czasami tak bardzo chciałbym cofnąć czas by choć na 5 minut wrócić na nasze ukochane podwórko by zobaczyć się z moimi najlepszymi kumplami z dzieciństwa.Przeprowadziliśmy się do jednej z trzech najgorszych dzielnic miasta,prawie wszystkie rodziny zamieszkujące te osiedle to rodziny patologiczne,gdzie alkohol i przemoc jest na porządku dziennym.Udało mi się skończyć szkołę,zaliczyłem testy i praktyki.I właśnie wtedy,w wakacje wszystko to przyszło ze zdwojoną siłą uderzyło we mnie,dostało się do środka i nie chciało się wydostać.Próbowałem robić wszystko by o tym nie myśleć,jednak nie dawałem rady z dnia na dzień było coraz gorzej.We wrześniu 2010r. mama została wezwana do szkoły z powodu zachowania braci,pojechałem z nią.W końcu byłem z nią sam na sam,mogłem jej o wszystkim powiedzieć,nie mogłem zmarnować tej okazji!
- Mamo wiesz co?
- Tak?
- Nie,nic (kolejne podejście,skończyło się porażką,jeszcze nigdy w życiu tak się nie bałem,cały się trzęsłem,nie miałem odwagi by jej o tym powiedzieć)
W drodze powrotnej na tramwaj:
-Mamo,ja już dłużej nie wytrzymam,nie dam rady udawać że wszystko jest w porządku
-Co się stało?
-Ja muszę to zrobić,rozumiesz?Muszę!
-Ale co musisz zrobić?
-Zmienić płeć,nie chcę tak dalej żyć,jeszcze chwila i sobie coś zrobię nie daję już rady mamo.(płacz)
-Dobrze kochanie,nie płacz porozmawiamy o tym w domu.
Wsiedliśmy do tramwaju,zarówno cieszyłem się jak i byłem pełen obaw,co teraz będzie?
Minął dzień,tydzień,miesiąc,rok,dwa,a ja nadal czekam na tę rozmowę,może zapomniała?Może się jej najzwyczajniej w świecie boi?
Dwa miesiące pózniej sporządziłem "dokumenty" siedziałem dniami i nocami na necie w poszukiwaniu wszelkich informacji na temat Ts,wypowiedzi znanych lekarzy, osób ts,kilka formułek.Chciałem by wiedziała że to nie jest jej wina,kilka razy wcześniej pytała mnie jakie błędy popełniła w wychowaniu mnie? Obwiniała się o to.Strasznie się dołowałem gdy widziałem że przeze mnie jest smutna ;(
Wszystko wydrukowałem wsadziłem w teczkę.Do dokumentów doczepiłem list,ze względu że w nowym mieszkaniu było jeszcze mniej miejsca (2 pokoje na 10 osób)nie mieliśmy jak porozmawiać,bo nigdy nie byliśmy sami,a nie chciałem by ktoś przerywał mi tak ważnej rozmowy.Wręczyłem mamie teczkę do rąk i poprosiłem by to przeczytała
Usiadła i zaczęła czytać,zastanawiałem się co teraz będzie?Pomoże mi?A może każe się wynosić?Spojrzałem na jej twarz po policzku spłyneła łza pierwsza druga,kolejna.Podszedłem do niej przytuliłem i powiedziałem:
-Mamo nie płacz,razem damy rade,obiecuję! I zacząłem płakać razem z nią,(To był ostatni raz gdy płakałem). Był listopad powiedziałem mamie że chcę jechać do Warszawy do lekarza który mnie zdiagnozuję.Prosiła bym zaczekał do wiosny(tłumaczyła się tym że zimno,śnieg leży i gdzie będziesz się błąkał po nieznanym mieście.) Ale ja wiedziałem że ona nadal się łudzi,i ma nadzieję na to że"wszystko mi minie"
Lubię przesiadywać nad Wisłą,siadam i wracam do wspomnień bo dziś tylko one mi zostały.Kocham spacery po starówce,chodzę rozmyślam,już prawię nic nie wygląda tak,jak wyglądało jeszcze 10 lat temu.Często zatrzymuję się w miejscu,gdzie to wszystko miało swój początek,przy mojej ukochanej zburzonej kamienicy.
-
- Mamo wiesz co?
- Tak?
- Nie,nic (kolejne podejście,skończyło się porażką,jeszcze nigdy w życiu tak się nie bałem,cały się trzęsłem,nie miałem odwagi by jej o tym powiedzieć)
W drodze powrotnej na tramwaj:
-Mamo,ja już dłużej nie wytrzymam,nie dam rady udawać że wszystko jest w porządku
-Co się stało?
-Ja muszę to zrobić,rozumiesz?Muszę!
-Ale co musisz zrobić?
-Zmienić płeć,nie chcę tak dalej żyć,jeszcze chwila i sobie coś zrobię nie daję już rady mamo.(płacz)
-Dobrze kochanie,nie płacz porozmawiamy o tym w domu.
Wsiedliśmy do tramwaju,zarówno cieszyłem się jak i byłem pełen obaw,co teraz będzie?
Minął dzień,tydzień,miesiąc,rok,dwa,a ja nadal czekam na tę rozmowę,może zapomniała?Może się jej najzwyczajniej w świecie boi?
Dwa miesiące pózniej sporządziłem "dokumenty" siedziałem dniami i nocami na necie w poszukiwaniu wszelkich informacji na temat Ts,wypowiedzi znanych lekarzy, osób ts,kilka formułek.Chciałem by wiedziała że to nie jest jej wina,kilka razy wcześniej pytała mnie jakie błędy popełniła w wychowaniu mnie? Obwiniała się o to.Strasznie się dołowałem gdy widziałem że przeze mnie jest smutna ;(
Wszystko wydrukowałem wsadziłem w teczkę.Do dokumentów doczepiłem list,ze względu że w nowym mieszkaniu było jeszcze mniej miejsca (2 pokoje na 10 osób)nie mieliśmy jak porozmawiać,bo nigdy nie byliśmy sami,a nie chciałem by ktoś przerywał mi tak ważnej rozmowy.Wręczyłem mamie teczkę do rąk i poprosiłem by to przeczytała
Usiadła i zaczęła czytać,zastanawiałem się co teraz będzie?Pomoże mi?A może każe się wynosić?Spojrzałem na jej twarz po policzku spłyneła łza pierwsza druga,kolejna.Podszedłem do niej przytuliłem i powiedziałem:
-Mamo nie płacz,razem damy rade,obiecuję! I zacząłem płakać razem z nią,(To był ostatni raz gdy płakałem). Był listopad powiedziałem mamie że chcę jechać do Warszawy do lekarza który mnie zdiagnozuję.Prosiła bym zaczekał do wiosny(tłumaczyła się tym że zimno,śnieg leży i gdzie będziesz się błąkał po nieznanym mieście.) Ale ja wiedziałem że ona nadal się łudzi,i ma nadzieję na to że"wszystko mi minie"
Lubię przesiadywać nad Wisłą,siadam i wracam do wspomnień bo dziś tylko one mi zostały.Kocham spacery po starówce,chodzę rozmyślam,już prawię nic nie wygląda tak,jak wyglądało jeszcze 10 lat temu.Często zatrzymuję się w miejscu,gdzie to wszystko miało swój początek,przy mojej ukochanej zburzonej kamienicy.
-
Rodzina
Mogłem na nią liczyć.Babcia miała dużą rodzinę 3 synów, i 6 córek. Moją mamę i jedną z sióstr wychowywała prababcia i pradziadek dziękuje za to Bogu bo dzięki nim moja mama jest tak wspaniała.Nie mówię że gdyby wychowywała ją babcia było by inaczej ale od prababci na pewno zaznała więcej miłości niż ktokolwiek inny mógł jej dać.Tato kiedyś mi opowiadał że mamę miał kochaną za to ojca ... potrafił przyjść pijany w nocy obudzić go zapytać tabliczki mnożenia jak po 2 sekundach nie odpowiedział dostawał tym co wpadło dziadkowi w rękę babcie też bił,nie patrzył gdzie.Ojciec rozstał się z mamą założył sobie nową rodzinę z której ma 4-kę dzieci,był szczęśliwy,jednak coś nie grało bo wróćił i prosił mamę by mu wybaczyła.Znów byli razem,mam dwoje braci i dwie siostry.Każde z nich jest już dorosłe,ma partnerów.Siostry jako pierwsze zaakceptowały mnie po moim "ujawnieniu" póżniej była kolej na braci jeden z nich mial minę jakbym powiedział "Wiesz,jutro będzie padał deszcz" "Aha"-odpowiedział i wrócił do swoich zajęć,drugi zaś zaczął przeklinać i się wydzierać,mówił bym poszedł do lekarza,bo jestem nienormalny.Przy każdej możliwej okazji robił mi awantury i wyrzuty,słyszałem "To wszystko przez Ciebie,zobacz jak Ty wyglądasz,nie jesteś facetem bo nie masz jaj"Nie jestem osobą po której obelgi spływają,one raczej kradną jaką część mnie.Mama była zawsze mi bliska,uwielbiałem kłaść się koło niej na skrawku łóżka,okrywała mnie kocem i mocno przytulała bym czasami nie spadł.Zawsze starała się byśmy mieli wszystko to co rówieśnicy,nie chciała byśmy czuli się gorsi.Łatwo jej nie było z jednej pęsji utrzymać 5-kę dzieci ubrać je,nakarmić wyprawić do szkoły opłacić rachunki często wiązała koniec z końcem,ale nigdy nie pozwalała na to by któreś z nas poszło do szkoły bez śniadania czy nie zjadło ciepłego obiadu.Czasami było trzeba jej pomóc zabierałem wtedy braci i szliśmy trochę zarobić.Nie lubiła gdy żebraliśmy na ulicach ale cieszyła się gdy przynosiliśmy zakupy czy pieniądze.Chociaż w taki sposób mogliśmy jej podziękować za to jak się dla nas poświęcała.Zawsze pomagała innym,na pierwszym miejscu stawiała dzieci na drugim był mąż na trzecim inni,siebie stawiała na końcu.Nie miała praktycznie nic,ale wszystkim się dzieliła (zresztą do tej pory tak jest) wszystko oddawała innym a jej nic nie zostawało.Mama jest moim największym przyjacielem,choć nie rozmawiamy na co dzień tak jak bym chciał,wiem że bez niej nie mógł bym żyć, nie dał bym rady się pozbierać.Tato hm trudny temat, niby był ale rzadko go widywałem,dnie i noce spędzał w pracy by zarobić na nas,chciało mi się płakać jak widziałem moich kumpli wygłupiających się,kopiących piłkę ze swymi ojcami,tak bardzo mi go brakowało.Co z tego że zarabiał na nas,czy kiedykolwiek powiedział "Kocham Cię" czy kiedykolwiek przyszedł i przytulił? zapytał "Jak w szkole było?Co porabiałeś?" Nigdy! I może i nie powinienem ale za to mam do niego ogromny żal,nigdy nie miał czasu by się nami zająć,jak miał wolne to leżał i odpoczywał.Ale dzięki niemu zdałem sobie sprawę z tego że praca i pieniądze to nie wszystko.Nic się nie zmieniło do dnia dzisiejszego.W tym wszystkim dobre było to,że jak był w domu to nie pozwolił nas uderzyć,chowaliśmy się za niego i nas bronił.Powtarzał "Byłem bity,i z doświadczenia wiem że bicie w niczym nie pomaga."
Wspomnienia
Dzieciństwo wspominam dobrze,wiadomo zawsze może stanąć nam na drodze człowiek,który będzie próbował to popsuć i w mym życiu ich nie brakowało,ale najważniejsze że dałem rade.Przezwyciężyłem ich choć byli więksi i silniejsi,nie poddawałem się.W szkole podstawowej byłem akceptowany przez rówieśników miałem w niej przyjaciela Michała co roku w święto zakochanych znajdowałem w plecaku kartkę i czekoladki od niego ;P nie różniłem się od kumpli,w podstawówce nie było wielkich podziałów na dziewczynki i chłopców na to,co wypada robić a czego nie.Nie czułem się "inny" byłem lubianym dzieciakiem,podstawówka była fajnym okresem mojego dzieciństwa,lubiłem tam chodzić miałem nauczycielkę której zawsze mogłem się zwierzyć,gdy było coś nie tak,biegłem zaraz do niej.Pamiętam że przynosiła mi fajne ubrania po swoim synie które były dla niego już za małe ;p musiała mnie lubić. Zawsze patrzyłem na kumpli inaczej,zazdrościłem im tego że są zwyczajnymi chłopakami,ja w swojej wyobrazni też nim byłem,nie kiedy wracałem do domu oburzony i mówiłem:
-"Mamo,chce być tacy jak koledzy,też chce być chłopcem"
-"Wiem kochanie,ale jest to nie realne z wielu powodów,jednym z nich który przekreśla wszystko jest to że jesteś dziewczynką,masz już przypisaną płeć,proszę Cię przyzwyczaj się do tego."
Na podwórku miałem kilku fajnych kumpli z którymi spędzałem czas po za szkołą,mieszkaliśmy w bloku więc nasze zabawy były ograniczone do piłki nożnej,gonitwy,zabawy w policjantów i złodziei czy podchody.
Pózniej przyszedł czas na zmianę szkoły poszedłem do gimnazjum a "jego" zostawiłem za sobą,nie myślałem już o tym kim chcę być,starałem się żyć normalnie,spełniać oczekiwania rodziców.Tam poznałem swoją pierwszą miłość,zaprzyjazniłem się z "paczką" dziewczyn.Wszystkie z nich miło wspominam z wszystkimi z nich mam kontakt do dziś,każda z nich o mnie wie i wszystkie akceptują moją zmianę.Razem poszliśmy do dalszej szkoły,nie chciałem się uczyć,chciałem już zarabiać,usamodzielnić się więc wybrałem zawodówkę myślałem szybko skończę,zacznę pracę będę miał swoją kasę,będę dorosły co nie?
W drugiej klasie ponadgimnazjalnej zaczęły się problemy,szkołę omijałem wielkim łukiem,ucieczki z domu,kradzieże,problemy z policją,nie kończące się sprawy sądowe,wracałem do domu zamykałem się w pokoju siadałem na łóżku i ryczałem chciałem się zmienić,ale nie potrafiłem.Tak bardzo pragnąłem by ktoś przy mnie był, chciałem czuć że jestem kochany,ale nie było nikogo komu na mnie zależało.Zasypiałem z rykiem i z rykiem się budziłem ojciec którego nigdy nie obchodziłem(aż się zdziwiłem "Co?On?" )powiedział któregoś dnia do mamy "Idz do niej,porozmawiaj z nią,zapytaj czemu płaczę,może coś się stało." Powiedziałem sam do siebie "Tak,przyjdz proszę,chcę porozmawiać,ale nie wiem jak" usłyszałem tylko z oddali "Jak będzie coś chciała,to wie gdzie mnie szukać".
-"Mamo,chce być tacy jak koledzy,też chce być chłopcem"
-"Wiem kochanie,ale jest to nie realne z wielu powodów,jednym z nich który przekreśla wszystko jest to że jesteś dziewczynką,masz już przypisaną płeć,proszę Cię przyzwyczaj się do tego."
Na podwórku miałem kilku fajnych kumpli z którymi spędzałem czas po za szkołą,mieszkaliśmy w bloku więc nasze zabawy były ograniczone do piłki nożnej,gonitwy,zabawy w policjantów i złodziei czy podchody.
Pózniej przyszedł czas na zmianę szkoły poszedłem do gimnazjum a "jego" zostawiłem za sobą,nie myślałem już o tym kim chcę być,starałem się żyć normalnie,spełniać oczekiwania rodziców.Tam poznałem swoją pierwszą miłość,zaprzyjazniłem się z "paczką" dziewczyn.Wszystkie z nich miło wspominam z wszystkimi z nich mam kontakt do dziś,każda z nich o mnie wie i wszystkie akceptują moją zmianę.Razem poszliśmy do dalszej szkoły,nie chciałem się uczyć,chciałem już zarabiać,usamodzielnić się więc wybrałem zawodówkę myślałem szybko skończę,zacznę pracę będę miał swoją kasę,będę dorosły co nie?
W drugiej klasie ponadgimnazjalnej zaczęły się problemy,szkołę omijałem wielkim łukiem,ucieczki z domu,kradzieże,problemy z policją,nie kończące się sprawy sądowe,wracałem do domu zamykałem się w pokoju siadałem na łóżku i ryczałem chciałem się zmienić,ale nie potrafiłem.Tak bardzo pragnąłem by ktoś przy mnie był, chciałem czuć że jestem kochany,ale nie było nikogo komu na mnie zależało.Zasypiałem z rykiem i z rykiem się budziłem ojciec którego nigdy nie obchodziłem(aż się zdziwiłem "Co?On?" )powiedział któregoś dnia do mamy "Idz do niej,porozmawiaj z nią,zapytaj czemu płaczę,może coś się stało." Powiedziałem sam do siebie "Tak,przyjdz proszę,chcę porozmawiać,ale nie wiem jak" usłyszałem tylko z oddali "Jak będzie coś chciała,to wie gdzie mnie szukać".
czwartek, 27 września 2012
Witajcie
Witajcie na moim blogu.Nazywam się Kamil mam 20 lat
i jestem transseksualistą,czasami czuje potrzebę wygadania się komuś a
nie zawsze jest komu dlatego postanowiłem założyć tego bloga ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)